Szukałem wspólnoty kościelnej. Znalazłem męża.
Słyszałeś to milion razy: Spotkasz kogoś, kiedy nie będziesz patrzeć. I tak właśnie było w przypadku Sabriny, która starając się znaleźć wspólnotę kościelną, również znalazła swojego męża. Poniżej 28-letnia nowojorczyk opowiada historię o tym, jak poznała Patricka — którego poślubiła w grudniu 2019 r. — w zespole uwielbienia i o tym, jak bardzo wiedziała, że jest Jeden .
Nie znałem wielu ludzi, kiedy po ukończeniu college'u przeprowadziłem się do Waszyngtonu, aby rozpocząć pracę w doradztwie środowiskowym. Moi bliscy przyjaciele i rodzina mieszkali w okolicach Nowego Jorku, więc Waszyngton był bardzo nowym środowiskiem. Moja babcia zachęcała mnie do nawiązania kontaktu z kościołem i powtarzała to prawie za każdym razem, gdy odwiedzałem ją w domu: Znajdź dobry dom w kościele. Właściwie minęła rok, w którym ja to zrobiłem.
Zacząłem chodzić do Grace Covenant Church, w którym było wielu młodych profesjonalistów, którzy byli w podobnym miejscu w życiu jak ja. Dzięki temu dołączyłem zespół uwielbienia i poznałem innych ludzi w kościele, w tym Patricka.
Poznaliśmy się we wrześniu 2015 roku, około rok po przeprowadzce do Waszyngtonu. Uczestniczyłem w mojej pierwszej praktyce z zespołem i przedstawiłem się wszystkim. Widziałem, jak wchodził trochę później i pomyślałem:Jest całkiem słodki. Ale powiedziałem sobie, że nie po to tam byłem.
W tym czasie tak naprawdę nie umawiałam się na randki i nie umawiałam się na randki od około roku – myśl o związku po prostu nie była w mojej głowie. Po treningu podszedł, aby się przedstawić. Odbyliśmy miłą rozmowę o tym, skąd jesteśmy i dokąd chodziliśmy do szkoły i okazało się, że mamy wspólnego przyjaciela — poszedłem na studia z jednym z jego kolegów z liceum.
Po treningu kontynuowaliśmy rozmowę do windy i był tak pochłonięty, że przegapił piętro, na którym miał wysiąść. Czy to nie twoja podłoga? Zapytałam. Zaśmiał się tylko i powiedział: O tak, dzięki. Pomyślałam, że może flirtuje lub po prostu był zaangażowany w rozmowę.
W dalszym ciągu poznawaliśmy się od niechcenia jako koledzy z drużyny, rozmawiając po treningu lub niedzielnych nabożeństwach i w pewnym sensie nawiązaliśmy kontakt. Zacząłem go lubić, ale nie dążyłem do niczego — pomyślałem, że jeśli to się stało, to się stało. Potem, w listopadzie tego samego roku, wysłał mi wiadomość na Facebooku, prosząc o randkę.
Byłem zdenerwowany odpowiedzią. Nie tylko minął rok, odkąd poszłam na randkę, ale randki w kościele powodują dodatkową presję. Istnieje kultura, jeśli się spotykasz, spotykasz się, aby wziąć ślub. Więc mój umysł skoczył do przodu do ołtarza. myślałem, A jeśli to jest mój mąż? Czy jestem w ogóle gotowy na małżeństwo? Moja siostra była bardzo pomocna, ponieważ zauważyła, że zaczynam się nad tym zastanawiać, i uświadomiła mi, że mogę wziąć to na jedną randkę i zobaczyć, co się stanie. Kilka godzin później tego samego dnia zdobyłem się na odwagę, by odpowiedzieć: „Tak, spotkajmy się”. Chodźmy na randkę. Po tym poczułem się spokojniejszy i wiedziałem, że nie muszę od razu znać wszystkich odpowiedzi.
Od naszej pierwszej randki mijają dwie chwile. Po pierwsze, dowiedziałam się, że nasze urodziny są oddalone o tydzień. Rzadko spotykam ludzi, których urodziny są w moim czasie, nie mówiąc już o facecie, z którym się spotykam, więc to mnie uśmiechnęło. A kiedy zaproponował, że odwiezie mnie do domu, a ja usiadłam na przednim siedzeniu, poczułam komfort — prawie tak, jak byłam tam wcześniej. To było dziwne, ponieważ w zasadzie był wtedy obcy. Mimo to czułem się, jakbym znał go od dawna.Może to może gdzieś pójść, Myślałem.
Zostaliśmy chłopakiem i dziewczyną w kwietniu następnego roku. To było płynne przejście — już spotykaliśmy się na wyłączność, po prostu nie rozmawialiśmy o uczynieniu tego oficjalnym. Kiedy to zrobiliśmy, po prostu kontynuowaliśmy wspólną zabawę i opowiedzieliśmy to naszej rodzinie i przyjaciołom.
Niektórzy ludzie w kościele od razu wiedzieli, że się spotykamy. W rzeczywistości, jeden z naszych przyjaciół z zespołu uwielbienia był tam, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy i powiedział: Pamiętam, że pierwszy trening Patrick podszedł i przedstawił się.inie dostałem wprowadzenia, kiedy zakładałem zespół. Inni przyłapali nas po tym, jak spędziliśmy razem czas.
Powiedzieliśmy niektórym z naszych bliższych przyjaciół, że spotykamy się wprost, i wszyscy byli bardzo pomocni. To było naprawdę pomocne dla naszego związku i życia randkowego, ponieważ dało nam społeczność – wspólną społeczność – i oboje byliśmy w tym wspierani.
Byłem przyzwyczajony do większego dzielenia swojego życia. Miałam przyjaciół, a potem chłopaka. Jednak z Patrickiem wszystko było trochę bardziej naturalne, ponieważ mieliśmy wspólne przyjaźnie. To naprawdę pozwoliło mi poznać go w bardziej autentyczny sposób i na odwrót.
Kiedy ludzie słyszą, że spotkaliśmy się w kościele, słyszę mieszankęTo taki banał,lub,Twoi rodzice musieli to pokochać.I tak, byli całkiem szczęśliwi – to była jedna z rzeczy, które łączyły nas na początku. Obaj nasi ojcowie byli zaangażowani w duszpasterstwo muzyczne w swoich kościołach. Kiedy wróciliśmy i powiedzieliśmy rodzicom, że spotkaliśmy kogoś w kościele, ucieszyli się, że podzielamy tę samą wiarę.
Moja rada dla każdego, kto chce spotkać kogoś w kościele, to upewnienie się, że jest w społeczności, którą naprawdę kocha i której ufają. Ostatecznie chodzi przede wszystkim o znalezienie odpowiedniego dopasowania w społeczności kościelnej. A potem są szanse, że spotkasz kogoś, kto jest podobnie myślący i z kim naprawdę lubisz spędzać czas tylko dlatego, że lubisz tę społeczność.
Już na początku wiedziałem, że postać Patricka była niesamowita. Był taki cierpliwy i konsekwentny – jeśli powiedział, że coś zrobi, to zrobił to. Ale zdałem sobie sprawę, że był tym Jedynym przez serię momentów, niektóre bardziej dramatyczne niż inne. Pewnego razu odwiózł mnie do domu po walentynkowej imprezie w innym kościele w Waszyngtonie i pamiętam, jak zatrzymałem się na światłach. Właśnie otrzymałem SMS-a od faceta, którym byłem zainteresowany, co było bardzo przypadkowe, ponieważ nie rozmawiałem z nim od lat. Spojrzałem na tabliczkę z ulicą — Patrick Street. Wydawało mi się, że czas trochę się zatrzymał – zamarłem. Potem zmieniło się światło. Patrick nie miał pojęcia, co się dzieje. Po prostu jechał dalej, a my przez cały czas byliśmy na Patrick Street, dopóki nie wjechaliśmy na autostradę.
jak wpisać emotikon wzruszający ramionami
Ten wywiad został zredagowany i skondensowany dla jasności.